sobota, 22 września 2012

Rozdział 1 - Oczami Sary.

Przeczytaj to pod rozdziałem!

     Zaraz po swojej, jakże cudownej, pracy w Nandos wraz z Sam udałam się do domu. Tam wzięłam prysznic i się przebrałam. Zeszłam na dół, gdzie przyjaciółka siedziała na sofie.
- Idę do Harrego. Nie wiem kiedy wrócę - powiedziałam, zakładając buty na nogi.
  Wolałam kiedy to oni nas odwiedzali, ponieważ nie musiałam patrzeć na Malika, który również nie ciszył się z mojej obecności. Po około 10 minutach weszłam do posiadłości chłopaków. Weszłam do salonu, gdzie siedział Harry i Zayn, oglądali jakiś nudny teleturniej w telewizji.
- Cześć Harry! - powiedziałam i obeszłam kanapę, siadając obok Loczka. Pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- Cześć Sara! - odpowiedział mi Loczek.
- Nie wiem po co tu przychodzisz - warknął Malik.
- Przychodzę do przyjaciół. - odpowiedziałam grzecznie.
 Dołączyłam do zajęcia chłopaków i też zaczęłam się tępo wpatrywać w ekran telewizora, ciągle myśląc. Przyznam, zabolały mnie trochę słowa Zayna, ale muszę być silna, żeby przetrwać. Czemu nie mogę o nim zapomnieć, czemu to takie cholernie trudne?! Z przemyśleń wyrwało mnie pytanie Harrrego.
- Może wyjdziemy gdzieś ? 
- Jasne. - odpowiedziałam i się do niego uśmiechnęłam szeroko.
Tak zrobiliśmy też. Nie odzywając się do Mulata opuściliśmy ich dom. Ruszyliśmy w jakimś kierunku ciągle rozmawiając i żartując. Tego dnia Harry zachowywał się jakoś .. dziwnie ? Tak, to dobre określenie. Przecież znałam go już dwa lata, potrafiłam zauważyć jego zmiany nastroju czy coś.
- Harry. Stało się coś ? Chcesz mi coś powiedzieć ? - zapytałam go.
- Kto ? .. Ja ? .. Nie, to znaczy tak. Właściwie .. - zaczął się jąkać.
Przewróciłam oczami. Weszliśmy do Milkshake City i zamówiliśmy po szejku. Usiedliśy przy jednym ze stolików ciągle milcząc. Harry zaczął tępo patrzeć się w okno. 
- To powiesz mi co jest grane czy nie ? - dopytywałam.
Zaczęłam się trochę o niego martwić.Nigdy tak się nie zachowywał, zawsze odpowiadał mi na wszystkie pytania, był otwarty i przede wszystkim szczery, a teraz? Nie odezwie się nawet słowem. Dopiłam swojego szejka w milczeniu. Wstałam i już miałam odchodzić, kiedy to Harry złapał mnie za nadgarstek.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Do domu, widzę, że nie palisz się do rozmowy. Jak się zdecydujesz w końcu mi to powiedzieć, to zadzwoń. - powiedziałam i wyrwałam rękę z uścisku.
Wyszłam z MSC. Może to było trochę chamskie, ale nie należę do osób cierpliwych, a po za tym wolę znać najokrutniejszą prawdę, niż najpiękniejsze kłamstwo. Właśnie taka jestem. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu, po drodze minęłam kilka par, wyglądali na zakochanych w sobie. Też kiedyś byłam taka z Zaynem. No właśnie...kiedyś. Tak strasznie mi go brakuje, jego pocałunków, jego czułych słówek, jego śpiewania, które budziło mnie rano do pracy, zamiast okrutnego budzika. Żyłam jak w bajce, ale wszystko się zepsuło. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, szybko ją wytarłam wierzchem dłoni. Po jakimś czasie, dotarłam do mieszkania. Otworzyłam je, było strasznie puste. Zapewne Sam jeszcze z Horanem. Jak ja jej zazdroszczę, zazdroszczę tego, że jest szczęśliwa. Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam cicho szlochać. Zawsze tak mam, kiedy przypominam sobie o Maliku, o naszych wspólnych chwilach, które minęły i nie wrócą.
Pamiętam jak mówił:
- Już Cię nie kocham. Coś się we mnie wypaliło i już nie czuję do Ciebie tego, co czułem podczas naszego związku. To koniec. Przepraszam. 
To tak bolało, cholernie bolało i boli nadal. Wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Byłam jednocześnie zła, ale i tak przygnębiona. Nie miałam ochoty na nic. Poszłam do swojego pokoju, założyłam jakieś dresy. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, gdzie nadal miałam wspólne zdjęcia, moje i Zayna. Uroczego Mulata, który mówił, że kocha mnie nad życie i nigdy nie zostawi, a ja głupia wierzyłam mu. Co sobie wyobrażałam, że sławny Zayn Malik, pokocha zwykłą dziewczynę, którą poznał dzięki jej pracy w Nandos? Przecież to nie realne, ale jednak tak było. Znów zaniosłam się płaczem, oglądając te zdjęcia. Tyle razem przeszliśmy, a on wszystko zniszczył.
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam, za nimi stał Harry. Kiedy mnie zobaczył uśmiech znikł mu z twarzy. Wpuściłam go do środka i usiedliśmy w salonie na kanapie. Dopiero teraz zobaczyłam jak okropnie wyglądam, w lustrze, które wisiało na przeciw mnie. Potargane włosy, rozmazany makijaż, oczy przekrwione.
- Czemu płakałaś ? - zapytał mnie Harry.
- Mam już wszystkiego po dziurki w nosie. Ty się zmieniłeś, nie chcesz mi nic powiedzieć, nie mogę zapomnieć o Zaynie, on mnie tak cholernie rani, a to boli. Tak strasznie boli - powiedziałam, znów zanosząc się płaczem.
Styles mnie przytulił i nic już więcej nie powiedział, za co mu dziękowałam w duszy. Wtuliłam się w niego, ciągle płacząc. Kiedy się od niego oderwałam, zobaczyłam, że zrobiłam mu plamę na bluzce z łez. Wzięłam od niego chusteczkę i wytarłam oczy.
- Poczekaj, przyniosę Ci jakąś bluzkę Nialla, których mam tu multum . - powiedziałam.
I tak zrobiłam, po jakiś 5 minutach, wróciłam do Harrego, z zieloną bluzką w ręku, którą mu wręczyłam. Ten zaraz ją zmienił i znów usiadł obok mnie.
- Co Cię do mnie sprowadza ? - zaczęłam nieśmiało.
- No bo ja Cię chciałem przeprosić. Wiem, że się trochę zmieniłem, ale mam do tego powód...
- Jaki ? - przerwałam mu.
- No bo ja chcę być w zachowaniu tak podobny do Zayna, żebyś i mnie pokochała. Sara, zakochałem się w Tobie. - powiedział.
Zrobiłam wielkie oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jakby zabrakło mi języka w gębie. Kocham go, jak brata, ale nie sądziłam, że on .. we mnie, może .. . Nie to nie możliwe, na pewno się przesłyszałam. To była tylko moja bujna wyobraźnia. Cicho westchnęłam i przygryzłam nerwowo suchą wargę. Styles patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami, w których było widać smutek oraz malutkie iskierki nadziei. Skierowałam twarz ku sufitowi, który zdawał się teraz być bardzo interesujący. Ale nie o tym mowa.
Harry siedzi i czeka na odpowiedź, a ja mam wielką gulę w gardle, której nie mogę przełknąć.
- Harry, ja... - zaczęłam mówić.
Więcej nie byłam w stanie powiedzieć, ponieważ chłopak mnie pocałował. Nie wiem czemu, ale odwzajemniłam pocałunek.  Moje serce i rozum się kłóciły w tej chwili, rozum mówił ' Co Ty robisz?! Przecież kochasz Zayna! ', a serce ' Daj mu szansę! On zaczyna znaczyć dla Ciebie więcej niż tylko przyjaciel. Zapomnij o Maliku, bądź ze Stylesem, pokochaj go jeszcze mocniej!' . Całowaliśmy się tak, ale  w końcu się od siebie oderwaliśmy, dyszeliśmy cicho. Próbowałam równomiernie oddychać. Stykaliśmy się czołami, a nasze oddechy się mieszały.Spojrzałam mu w oczy, znów te iskierki. Ciągle miał nadzieję, może jednak warto tym razem posłuchać serca ?



Aw !  Macie, macie,macie! Jest oczami Sary! Tak strasznie was przepraszam, ze długo czekałyście, ale Wena już na tyle mnie opuściła, że nie byłam w stanie wymyślić czegokolwiek. Ale wróciła i macie. Może nie jest jakiś najlepszy, ale starałam się.
Jak myślicie, Sara da szansę Harremu czy nie?
Jak tam w szkole, dziubasy ? ^^
No to tyle ode mnie!
Pozdrawiam, Domciakowa .xx 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 1 - Oczami Samanthy


~ Perspektywa Samanthy.

- Gdzie on?. - mówiłam do siebie pod nosem, spoglądając na godzinę w telefonie. Właśnie czekam na Nialla, który się spóźnia, jak mi powie, że musiał zjeść kanapkę, to go uduszę. Mam nadzieje, że dzisiaj mi wyjdzie, bo zawsze gdy patrzy na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, wymiękam.
- Kochanie jestem. - usłyszałam głos w oddali, odwróciłam się i ujrzałam mojego skarba. Podszedł do mnie, i złożył na mych ustach czuły pocałunek. - Przepraszam, że się spóźniłem, ale Liam chciał żebym pomógł mu w kupnie żółwia.
- Haha, żółwia? I jak go nazwał? - spytałam, chichocząc.
- Nazwał go Archimedes.. - chłopak zaśmiał się, sama z resztą to zrobiłam. 
- Nie mogę się doczekać żeby go poznać. - powiedziałam z udawaną powagą.
- To może poczekać, a teraz idziemy, księżniczko. - złapał mnie za dłoń, i splótł nasze palce. 
- Właściwie to gdzie idziemy? - spojrzałam na niego, machajc naszymi rękoma.
- Ja mam już wszystko zaplanowane, spokojna twoja główka. - odpowiedział, uśmiechając się promiennie. 
Tak bardzo kocham tego wariata, jest najukochańszym chłopakiem jakiego znałam, jest taki czuły, troskliwy, uwielbiam to w nim. Podczas drogi opowiadaliśmy o tym co dziś porabialiśmy, dowiedziałam się między innymi, że Louis postanowił założyć plantacje marchewek i chcą z El gdzieś wyjechać. Tylko niestety nie wiedzą kiedy, chłopaki teraz pracują nad nową płytą.
- No to jesteśmy. - spojrzałam przed siebie i zobaczyłam... małe oczko wodne, przy samym brzegu stała łódka, a w niej koszyk z jedzenie, poduszki, koc, gitara i świeczki, które dawały romantyczny nastrój. Poczułam jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. - Kochanie, czemu płaczesz? Coś jest nie tak?. - spytał.
- To jest..jest.. cudowne. - wytarłam dłonią łzy. - Niall, dziękuje Ci, tak bardzo Ci dziękuje. - na nic było ocieranie oczu, bo znowu się rozpłakałam.
- Kotku, dla Ciebie wszystko. - przytulił mnie mocno do siebe. - W końcu dziś mijają dwa lata od kąd jesteśmy razem.
- Tak, to wspaniałe, tyle czasu, i nasza miłość nie wygasła. - musnęłam delikatnie usta Niall'a i wsiedliśmy do łódki, wypłyneliśmy na środek wody. 
- Co ty tu przygotowałeś?. - otworzyłam koszyk, w środku znajdowały się truskawki, sos czekoladowy, owoce, bita śmietana, szampan i kieliszki. - Mm, pomyślałeś o wszystkim. - uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. - wyjął wszystko z koszyka i rozstawił, otworzył szampana i nalał nam do kieliszków. Podnieślimy je oboje. - Za nas.
- Za nas. - powtórzyłam, i upiliśmy łyk.
Niall wyjął jedną truskawkę i umoczył ją w czekoladzie, i przysunął ją do moich ust. Otworzyłam buzie i zjadłam ją.
- Mmm. - oblizałam usta. - Pyszne.
Ja zrobiłam to samo tylko zamiast go nią nakarmić usmarowałam mu nos.
- Hahaha. - zaśmiałam się głośno. - Ale teraz słodko wyglądasz. - poruszyłam śmiesznie brewkami.
- Ej, no to nie fair, ja Ci tak ładnie dałem truskaweczke, a ty co? - pokręcił głową śmiejąc się. - Poza tym ja i bez tego jestem słodki. - stwierdził dumnie.
- Ohh, no ależ oczywiście. - puściłam mu oczko.
- No to może jakoś byś pozbyła się tego ze mnie? - przysunął swoją twarz do mojej. Pocałowałam go w nos zabierając całą czekolade.
- Proszę bardzo. - pokazałam rząd ząbków. Chłopak wziął arbuza i umoczył go w czekoladzie, następnie posmarował mi tym usta.
- No to może teraz ja Ci się odwdzięcze, i pozbędę się tej czekolady z Ciebie?. - uniósł do góry jedną brew, po czym pocałował mnie namiętnie. On ma takie boskie usta. Pogłębialiśmy nasz pocałunek z każdą chwilą, lecz w pewnym momencie przerwał.
- Co się stało, misiu? 
- Nic, tylko.. zaczekaj chwilę, zamknij oczy. - zrobiłam to co powiedział. Po chwili podniósł moją dłoń do góry, i poczułam, że coś przypina, uniosłam do góry powieki i zobaczyłam śliczną złotą bransoletke z trzema serduszkami ta jednym z nich była literka S, na drugim N, a na trzecim napis: Forever.
- Niall, ona jest śliczna, na prawdę, dziękuje. - przytuliłam się do niego. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie również, najbardziej na świecie. 
- Zaczekaj, ja też coś mam. - Wyjęłam z torebki pudełeczko. - To dla Ciebie. - podarowałam mu je. Otworzył, i wyjął z niego wisior z połówką serca. - spojrzał na mnie, a ja pokazałam mu drugą połowę naszyjnika, która wisi na mojej szyi.
- Dziękuje. - pocałował mnie. - Cudowny. Kiedy chciałam coś powiedzieć, ten przyłożył palec do moich ust i wzięł do rąk gitarę.
- Napisałem ją dla Ciebie. - zaczął grać melodie, potem dołączył do tego śpiew. I znowu się rozpłakałam, patrzył mi prosto w oczy i śpiewał, dla mnie, tylko dla mnie. Czułam się taka wyjątkowa i ważna dla kogoś, to wspaniałe uczucie, którego w dzieciństwie nigdy nie zaznałam, w sumie nie miał kto mi tego okazywać, miałam rodziców, ale raczej nie poświęcali mi za dużej uwagi. Kiedy skończył nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
- Jeszcze.. nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. - siedziałam wtulona w jego tors. Otulał mnie swoimi silnymi ramionami, w tym momencie cały świat mógłby przestać istnieć, moglibyśmy być tylko my.
- Zasługujesz na to. - pocałował mnie w głowę. - Jesteś dla mnie najważniejsza.
- A ty dla mnie. - już po chwili zatopiliśmy w pocałunku, który stawał się coraz namiętniejszy. 
Po około godzinie, która na marginesie minęła jak jedna sekunda, wzajemnych czułości, i słodkich słówek, zeszliśmy z łodki i w objęciu, wracaliśmy, Niall podprowadził mnie pod dom, dał buziaka na dobranoc, i poszedł, a ja weszłam szczęśliwa do domu. Kiedy przekroczyłam próg, dostałam sms: Już tęsknie, słodkich snów, kocham Cię xx. nadawca: Niall ♥. Powiedziałam do siebie ciche 'aww' i odpisałam: Ja za tobą też, dobranoc, Kocham najmocniej Xxx. Skierowałam się do swojej sypialni, to było moje sanktuarium, czułam się jak ryba w wodzie, odłożyłam telefon na półkę przy łóżku, i udałam się pod prysznic, następnie zalogowałam się na tt, i dodałam Tweeta: wspaniały wieczór, ze wspaniałą osobą, dziękuje xx. Zauważyłam, że Blondyn RT mojego tweeta, a sam dodał: Chcę więcej takich wieczorów. Również zrobiłam RT, z uśmiechem na ustach położyłam się do łóżka, spoglądając na nasze wspólne zdjęcie z Niallem, obok niego stała fotografia z moją przyjaciółką, jeszcze jedno wspólne zdjęcie z Harrym, Zaynem, Louisem, Liamem, Niallem i Sarą. Sama nie wiem kiedy padłam w objęcia Morfeusza.To był jeden z najwspanialszych wieczorów w moim życiu.


Czeeść. Tutaj Weronika. Rozdział pierwszy podzielony jest na dwie części, pierwsza z nich to ta, którą opublikowałam teraz: "Oczami Samanthy" - napisana przeze mnie. Druga część natomiast będzie "Oczami Sary" i zostanie dodana kiedy Dominika ją napiszę. Miłego czytania, mam nadzieje, że wam się spodoba. LICZYMY NA KOMENTARZE ♥. do następnego.
+ Przy okazji zapraszam na swojego bloga, który piszę sama: 
http://historyabout1d.blogspot.com/ 
- wera xx

sobota, 25 sierpnia 2012

Prolog.

~ Perspektywa Samanthy.
 
Kiedyś wszystko szło mi na przekór, w szkole zawsze stałam na uboczu, nikt nie interesował się mną, byłam szarą myszką. Dla rodziców najważniejsze były pieniądze i praca, niestety nie ja. Dlatego wyprowadziłam się od nich i zaczęłam swoje własne życie. Znalazłam pracę w Nandos, to może wydawać się śmieszne, ale tam poznałam mojego obecnego chłopaka, siedział przy stoliku, a ja poszłam po zamówienie i tak się zaczęło, kiedy dawał rachunek, razem z nim zostawił karteczkę z numerem telefonu, dzięki tej pracy nie dość, że poznałam miłość to jeszcze było mnie stać na mieszkanie, w którym mieszkam z najlepszą przyjaciółką. Po tylu latach, los się do mnie uśmiechnął. Moje życie się derastycznie zmieniło, ale dziękuje za to, dziękuje całym sercem. Przyjaźń i Miłość - dwa najważniejsze słowa w życiu...


~ Perspektywa Sary.

    Dzień jak dzień - spędzony z przyjaciółmi i wrogiem. Tak, wrogiem. Jest nim sam Zayn Malik. To ironia, kiedy nienawidzisz faceta, za to, że go kochasz. Tak jest w moim przypadku. 
     Jeszcze cztery miesiące temu, tworzyliśmy przykładną parę. I po 2 latach coś pękło. Kiedy Zayn ode mnie odszedł, zabrał ze sobą część mnie. Bolało, to tak cholernie bolało i boli nadal. Nie mogłam się pozbierać, jednak mam cudownych przyjaciół, którzy mi pomogli. Na zewnątrz wyglądam jak normalna dziewczyna, która po utracie chłopaka się pozbierała i zapomniała o swoim byłym. Jednak w środku jest zupełnie inaczej, ciągle go kocham. Tak strasznie brakuje mi jego uścisków, pocałunków, tego wszystkiego co on mi dawał. Mieszkam z moją najlepszą przyjaciółką, dziewczyną Nialla Horana - Samanthą Stewart. Jestem jedynaczką, dlatego też traktuję ją jak swoją siostrę. Pracujemy w Nandos, gdzie to właśnie poznałyśmy chłopaków, a raczej pierwsza ich poznała Samantha i tam właśnie doszło do jej zakochania w uroczym Irlandczyku. Pamiętam to, jakby zdarzyło się dzisiaj. To niesamowite, jaką metamorfozę przeszłam po poznaniu Samanthy.
  Wychodziłam właśnie ze szkoły, kiedy to zobaczyłam siedzącą na schodach, zapłakaną ośmiolatkę. Podeszłam do niej, położyłam jej rękę na ramieniu.
- Co się stało ? - zapytałam swoim dziewczęcym głosem i usiadłam obok.
Brunetka spojrzała na mnie zapłakanymi, dużymi oczami i się lekko uśmiechnęła. Odwzajemniłam to i dałam jej chusteczkę.
- Dziewczyny schowały mi buty - odpowiedziała.
- Nie płacz, teraz będziemy najlepszymi przyjaciółkami i nikt Cię już nie skrzywdzi - powiedziałam i przytuliłam dziewczynkę.
Tak właśnie zaczęła się nasza przyjaźń. Teraz patrząc na to uśmiecham się, gdyby nie ta cała sytuacja, być może nie znałybyśmy się. Dziękuję losowi, za taki skarb.


Tak więc jest prolog, który mi się podoba. Nie wiem jak Weronice. ^^ Tak więc ona pisze z perspektywy Sam , a ja z perspektywy Sary. ;D Jak na razie jest skrót, tego co się działo kiedyś. ale w pierwszym rozdziale już będzie jakaś akcja!:D
Tak więc zapraszam do czytania, komentowania i dodawania do obserwowanych. 
Pozdrawiam - Domciakowa.xd
Tu Weronika, mi prolog również się podoba. Tak jak napisała Dominika, jest to skrót i przedsmak całej historii, mam nadzieje, że się spodoba.
- wera xx

 
 

Od autorek.

Cześć.

Nazywamy się Weronika i Dominika. Obie jesteśmy Directionerkami. Któregoś dnia wpadł nam do głowy pomysł o założeniu wspólnego bloga z opowiadaniem. Mamy wspólną wizję tej historii. Mamy nadzieje, że wam się spodoba i będziecie tu zaglądać. 
Jeśli o chodzi o bohaterów, macie ich w oddzielnej zakładce. W postać Sary wciela się Dominika, a w postać Samanthy Weronika. 

Miłego czytania.
Dwie pokręcone dziewczyny: Wera i Doma xx